Linki
menu      Ale rzeczą bardziej wstydliwą jest żyć.
menu      Karl Edward Wagner - Ktoś Inny -opowiadanie, E -Booki, Karl Edward Wagner, Kane
menu      Juliusz Verne - Łowcy meteorów, e-booki, J, Juliusz Verne
menu      King Stephen - Truskawkowa wiosna (), e-booki, Stephen King
menu      Koontz Dean R - Pieczara gromów, E-booki, Koontz Dean R
menu      Koontz Dean R - Zimny ogien, E-booki, Koontz Dean R
menu      Koontz Dean R - Zabójca strachu, E-booki, Koontz Dean R
menu      Koontz Dean R - Ziarno demona, E-booki, Koontz Dean R
menu      Ken Wolff - 2002 - Trading On Momentum Advanced Techniques For High Percentage Day Trading - Isbn, e-booki, ksiazki gielda, ksiazki gielda
menu      Juliusz Verne - Tajemnica zamku Karpaty, e-booki, J, Juliusz Verne
menu      Just One Thing Twelve Of The World's Best Investors Reveal The One Strategy You Can't Overlook, e-booki, ksiazki gielda, ksiazki gielda
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsz5.keep.pl
  • Justiss Julia - 03 Wdowa i porucznik, Różne e- booki

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    Julia Justiss
    Wdowa i porucznik
    Rok 1810, w czasie kampanii na Półwyspie Iberyjskim,
    porucznik Bryan Langford ma tylko trzy tygodnie na
    udowodnienie swojej skrywanej miłości do wdowy po
    przyjacielu, obciążonej długami zmarłego męża. Chcąc
    ratować ją z opresji, proponuje jej małżeństwo, z nadzieją, że
    zdąży rozkochać ją w sobie, zanim wyruszy na wojnę.
    ROZDZIAŁ PIERWSZY
    - Bryan!
    Porucznik Bryan Langford, z Dwudziestego Pułku Dragonów
    Lekkich Dunbara, usłyszawszy swoje imię, szybkim krokiem
    podszedł do rozkładanego stołu ustawionego na środku namiotu,
    w którym mieścił się sztab.
    - Cieszę się, że znów cię widzę, Bry- powitał go porucznik
    Marsden, unosząc głowę znad stosu raportów. - Powiedz no mi,
    czy Jeremy Saybrooke, ten porucznik z Piętnastego Pułku
    Karabinierów Konnych, to twój przyjaciel z dzieciństwa?
    Bryan uśmiechnął się.
    - A tak. Wychowywaliśmy się razem. Niestety, jeśli chcesz go
    znaleźć, nie będę ci pomocny. Ostatni raz widziałem go jesienią, w
    Lizbonie.
    Uśmiech znikł z twarzy Bryana na wspo-
    260
    mnienie przyczyny takiego właśnie stanu rzeczy. Ani Jeremy, ani
    jego żona nie domyślają się zapewne, że uczucia Bryana wobec
    pani Saybrooke daleko wykraczają poza przyjacielską życzliwość.
    Dlatego też Bryan, kierując się rozsądkiem, postanowił, że będzie
    się trzymał z daleka od tej pary małżeńskiej.
    Marsden smętnie pokiwał głową.
    - Mam dla ciebie przykrą wiadomość, Bry. Saybrooke poległ
    wczoraj pod Talawerą.
    Całe powietrze uszło z płuc Bryana. Jakby ktoś nagłe poczęstował
    go potężnym ciosem w brzuch. Jer nie żyje! Te trzy słowa jakoś
    zupełnie nie pasowały do siebie. Każda bitwa niesie ze sobą rany i
    śmierć, ale Jeremy zawsze był dzieckiem szczęścia, więcej - jakby
    sam diabeł nad nim czuwał. Bryan był przekonany, że jeśli komuś
    sądzone jest wrócić z tej wojny bez szwanku, to na pewno tym
    kimś będzie Jeremy Saybrooke.
    Kiedy minął pierwszy wstrząs, pomyślał o Audrze. Audra...
    Skrzywił się, jakby dosięgnął go kolejny cios, tym razem w serce.
    Śliczna, promienna Audra, jego wielka, potajemna miłość. Audra
    jaśniejąca ze szczęścia tamtego dnia, gdy wychodziła za mąż za
    Jeremy'ego i resztki cichej nadziei Bryana rozwiały się jak dym.
    Audra rozpacza. Trzeba koniecznie do niej iść.
    - Kiedy pogrzeb? - spytał.
    - Jutro rano - odparł Marsden, spoglądając na niego ze
    współczuciem. - Przykro mi, Bryan. Słyszałem, że Saybrooke był
    świetnym oficerem.
    261
    - Tak. I był to mój dobry przyjaciel, a wdowę po nim znam od
    dziecka. Dlatego uważam, że powinienem być na tym pogrzebie.
    Marshall może przejąć moje obowiązki na jeden dzień. Powiedz
    pułkownikowi, że poszedłem przygotować się do wyjazdu. Wrócę
    tu, żeby prosić go
    0
    dzień urlopu.
    - Czyli powiadomić go, że wyjeżdżasz? -Bryanowi udało się
    wykrzesać nikły uśmiech.
    - Zgadłeś, Charles. Dzięki! - Zasalutował
    i długimi krokami wymaszerował z namiotu, zagłębiony w
    niewesołych myślach.
    Jeremy nie żyje, Audra została sama. Trzeba się nią zaopiekować,
    podtrzymać na duchu, pomóc jej w przygotowaniach do podróży,
    najpierw do Lizbony, i dalej, do Anglii. Teraz, kiedy Jera już nie
    ma, Audra na pewno nie będzie chciała zostać na Półwyspie.
    Nagle przystanął, uderzony myślą, która sprawiła, że puls
    przyspieszył. Koniecznie musiał zrobić głęboki wdech. Mimo
    smutku po stracie przyjaciela poczuł dziwne podekscytowanie,
    uzmysłowiwszy sobie jedną, istotną konsekwencję bolesnego
    wydarzenia. Jeremy odszedł na zawsze. Jego żona, Audra, jest
    teraz wolna.
    262
    Audra Merrier Saybrooke, czuwając przy zwłokach męża,
    złożonych przez towarzyszy broni na twardym żołnierskim
    łóżku, nie mogła do końca uwierzyć w jego śmierć. W śmierć
    Jeremy'ego Saybrooke'a, który zawsze wszystkich oszukiwał,
    zwodził... Tylko pani z kosą nie dała się omamić...
    Głupia, brzydka myśl, jakże teraz nie na miejscu. Ale to przez ten
    brak sił. Człowiekowi umęczonemu niedobrym życiem łatwo
    przychodzi do głowy myśl niestosowna. A przecież ona,
    niezależnie od tego, co robił Jeremy-kochała go.
    Dotknęła zimnej jak lód twarzy zmarłego. Lanca wroga przebiła
    mu serce. Audra obmyła martwe ciało z krwi i ubrała w paradny
    mundur. Teraz Jeremy leży cichy, nieruchomy, jakby pogrążony
    w najgłębszym śnie.
    Nie -Ta nieruchoma maska to nie jest twarz śpiącego Jeremy'ego,
    który duszę miał tak niespokojną, że jego twarz nawet podczas
    najgłębszego snu mieniła się różnymi uczuciami... Teraz dusza ta
    wyzwoliła się ze szczątków doczesnych i poszybowała ponad
    równiną Talawery. Już nigdy Jeremy jej nie skrzywdzi...
    Po wychudłym policzku Audry spłynęła łza.
    Och, Jeremy... A we mnie było tyle miłości...
    Nagle w ciszy skrzypnęły drzwi do jej małego pokoju. Brzęk
    ostróg nakazał jej szybko otrzeć łzę.
    - Bardzo ci współczuję, Audro.
    Porucznik Allensby z Piętnastego Pułku Karabinierów Konnych,
    towarzysz broni Jera, także jego wierny kompan do kieliszka.
    - Jeremy był dobrym żołnierzem i najlepszym druhem. Będzie mi
    go brakowało.
    [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jakbynigdynic.opx.pl
  • Design by flankerds.com